Wspominałam w jednym z poprzednich postów, że te spodnie były szyte na odległość. Wiedziałam, że mają być dopasowane, ale na tyle, żeby tłoczenia pozostały wyraźne. Szyłam, sprawdzałam na sobie, w końcu zawiozłam Siostrze, no i ufff...... wyszły tak jak chciałam :)
Na początku brałam pod uwagę opcję uszycia zwykłych legginsów z tej dzianiny, ale szybko zmieniłam zdanie. Uznałam, że ten materiał jest na tyle elegancki, że muszą być z niego klasyczne, wąskie spodnie na zamek.
Posłużyłam się wykrojem 116 z Burdy 10/2012, jedyną modyfikacją była rezygnacja z odszycia góry na rzecz wszycia paska. Myślę, że to była zmiana na plus, spodnie mają teraz nieco wyższy stan i lepiej leżą na sylwetce.
 |
Źródło: burdafashion.com |
Jak widać na zdjęciach tym razem "sesja zdjęciowa" była ekstremalna -> zobaczcie polną dróżkę i obcasy :))) Siostra: dzięki za wytrwałość, następnym razem wybierzemy bardziej utwardzone miejsce (Dobrze, że wtedy nie padało... :)).
Prawda jest taka, że ja bardzo lubię robić zdjęcia na bloga, kiedy jesteśmy u Rodziców. Cisza, spokój, zielono, nikt nie przechodzi, nie przejeżdża, czasami może przez okno wyglądnie....zupełnie inaczej niż na naszym osiedlu. A poza tym raz na jakiś czas można w obcasach na polną drogę wyskoczyć :)
Kiedy padł pomysł, żeby uszyć spodnie z tłoczonej dzianiny to nie byłam do niego do końca przekonana. Ten materiał bardziej kojarzył mi się z sukienkami, spódniczkami, bluzami. Ale teraz jestem bardzo zadowolona z efektu! Oryginalne, delikatne a jednak odważne spodnie. Może sobie też takie uszyję? Tylko nie białe, bo po pięciu minutach z maluchami nadawałyby się do prania :)
Dla przypomnienia: wcześniej ta dzianina gościła na blogu w tym poście
klik.
Pozdrowienia! Udanego wieczoru!